Weszłam powoli, powłucząc łapami. Westchnęłam, podniosłam łeb i rozejrzałam się. Idealne miejsce, by postrzelać z łuku. Zamieniłam się w ludzia. Zdjęłam łuk i wyjęłam strzałę z kołczanu. Założyłam ją na cięciwę, ale nie strzeliłam. Poczułam dziwną wilgoć na ustach. Dotknęłam wargi i spojrzałam na poplamione czymś czerwonym palce. Krew. Ząb mi wypadł? Ujęłam w palce krwawiący ząb i lekko pociągnęłam. Wyszedł bez oporu.
- Co do...?