Alex uderzyła we mnie z siłą kuli armatniej. Wygrzebałam się z góry śniegu, prychając, jakbym dostała apopleksji.
- Ciemota... - mruknęłam pod adresem siostry i otrzepałam się. Zaraz jednak runęłam ponownie w zaspy. - Śnieeeeg! A ty, Alexiasta, lepiej popylaj żwawo nad to jezioro, bo się biedna rybka doczekać nie może. - zaśmiałam się Jokerowato i wpadłam pyskiem w śnieg, potykając się o własne nogi. Śmiech umilkł.