- Ludzka? - ze zdziwienia prawie upuściłem książkę do wody, ale Whyatt przejął stery i złapał ją zanim mi się wyślizgnęła, wzdychając.
- Łe, puszczaj to obrzydlistwo. - skrzywił się Calloway. - To jakiś świr, kto normalny trzymałby książkę z ludzkiej skóry?
- Wybacz, ale akurat w tym muszę mu przyznać rację. - mruknąłem do Jones'a, zastanawiając się, gdzie tę książkę upuścić.