- Okey! - odwrzasnęłam, potykając się o Dartimiena i lecąc na spotkanie z paprociami. Sirfalas chwycił mnie w ostatniej chwili i postawił na nogi, wzdychając ostentacyjnie. Przewróciłam oczami.
- Cza było się tak nie tepać mi na karku, tylko chociaż jakiś centymetr dalej, neh? - syknęłam ironicznie, szczerząc się do Sirfalasa. Smok otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale tylko odwrócił się nagle w stronę większej kępy krzaków i zasyczał przeciągle, wydłużając obie pary kłów i 'zapalając' tęczówki. Nie skapczyłam się o co chodziło, ale zmieniłam oczy na szkarłatne, o nieco innym odcieniu niż jego. Wysunęłam kły i również zasyczałam, w międzyczasie zastanawiając się, czy to nie jakiś głupawy żart ze strony Bozaka. Sirfalas jednak machnął na mnie dłonią, żebym została w miejscu i zawarczał chyba na pół miasta. Z krzaków dobiegło mnie jakieś apopleksyczne prychanie, po czym dojrzałam wśród liści jasnowłosą kobietę.
*Chyba sobie żartujesz...*, prychnęłam w myśli do Bozaka.
*To ten twój Matko-Bosko-Lewiatan*, odmruknął Sirfalas, warknął i skoczył na kobietę.
*No co ty*, dalej stałam w miejscu.
Dartimien w końcu się otrząsnął i wyjął sztylety, stając niedaleko mnie. Sirfalas tymczasem wgryzł się w ramię kobiety. Ta pisnęła z bólu i zaczęła się wyrywać.
*Serio?*, mruknęłam w myśli, *Serio?*
Chwyciłam jednak smoka za prawą rękę i oderwałam go od kobiety. Warknął na mnie, odsłaniając kły uwalane w krwi.
- Nie przeszkadzaj... - spojrzał mi w oczy, warcząc i zwrócił się do rannej, coś miotnęło nim jednak o drzewo, oddalone o jakieś 10 metrów. Zerknęłam na kobietę, a raczej na to, co wcześniej nią było.
Ups, miał rację. Zwracam honor.
Warknęłam i zamachnęłam się, ale stwór sparował cios. Upadłam ciężko na ściółkę. Zaraz potem dobiegł mnie głośny syk, niemalże brzmiący jak przekleństwo. Podniosłam się z prędkością światła, dostrzegając sztylet Dartimiena, tkwiący w brzuchu potwora. Maszkara syknęła i rozwiała się w kłąb gryzącego, czarno-żółtego dymu. Zakasłałam, po czym dostałam mocny cios w plecy. Zrobiłam face-plank na ziemię. Parsknęłam i zerwałam się na łapy. Sirfalas stał nade mną, mrużąc oczy i wpatrując się we mnie.
- A nie mówiłem...? - mruknął i uchylił się, gdy wyprowadziłam cios. Prychnęłam.
- Oj tam. Wszyscy cali?
- Ze mną wsio okey. Nie zauważył... Nie zauważyła mnie. - odparł Dartimien, chowając drugi sztylet. - Za to zabrała mi nóż. Foch.
- Później pozbierasz swoje zabawki. - przewróciłam oczami. - Sirfalas?
- I'm fine. - Sirfalas przeciągnął się i skrzywił, gdy trzasnął mu obojczyk. Po chwili dało się słyszeć drugie pęknięcie. Uniosłam pytająco brew.
- Łopatka. - wyjaśnił smok, kręcąc ramieniem, żeby nastawić ramię. - Dasz wiarę?
- Bez kija nie podchodź? - uściśliłam.
- Nie-e. Tak sobie.