- Ale... Jak ty możesz mówić? - wpatrywałam się w waderę jak w Boga, wracając do, tak w miarę, ludzkiego języka. Jednocześnie z boku mignęło mi coś, jakiś ruch, jakby w miejscu, gdzie siedział szklany dinozaur. Po dłuższej chwili gapienia się na wilka, zwróciłam z wahaniem wzrok na pterodaktyla. Którego już tam nie było. Wytężyłam wzrok. Czy tam leży jakiś facet? Przyjrzałam się ponownie waderze. Ona ma lepszy wzrok niż ja... A skoro nie gryzie...
- Hej, a widzisz może, co tam się dzieje? - wskazałam wolną ręką, drugą tuląc do siebie, żeby nie urazić złamanego palca. - Dałabym głowę, że tam był jeden z tych dziwnych dinozaurów. Hm... Nie ma to jak rozprawiać o dinozaurach z gadającym wilkiem. - zaśmiałam się nieco nerwowo.